piątek, 13 stycznia 2012

Notatki z Konferncji 13.12.2005

Rekolekcje adwentowe
Ruchu Rodzin Nazaretańskich na Targówku (Warszawa)
13.12.2005
Jest coś, co całkowicie przekracza nasze wyobrażenia. To pragnienie Pana Boga, aby ubogacać nas swoją łaską, przekracza całkowicie nasze wyobrażenia jest dla nas nie do pojęcia. Jeśli mówimy, że Bóg jest całkowicie inny od człowieka, to to pragnienie Boga, aby obdarzać nas miłością całkowicie przekracza wszelkie ludzkie analogie. Bóg przekracza nieskończenie człowieka. Wobec nieskończoności Boga i Jego pragnienia, aby nas kochać, człowiek staje się całkowicie bezradny; jest to dla niego nie do pojęcia. Nie ma takiej możliwości, żeby to pragnienie sobie wyobrazić.

Ale aby Bóg mógł skutecznie działać w naszej duszy, może On stopniowo osłabiać twoje panowanie nad swoją sytuacją wewnętrzną, może zmniejszać twoją odporność psychiczną, kiedy trudno podjąć jakąś prostą decyzję, zmiany wywołują stres; mogą pojawiać się choroby, zaczyna nam ciążyć praca, nawet ta podstawowa.
To oczywiście jest trudne dla naszego „ja”, ponieważ ciągle bardzo głęboko tkwi w nas przekonanie, że jest to nasze ciało i nasza psychika. Ale nasze ciało, psychika, dusza jest własnością Pana Boga. To właściwie On i tylko On ma pełne prawo do mnie, do całej mojej istoty.

Nasze iluzoryczne panowania, które próbujemy wybudować dotyczą wszystkich sfer naszego życia, także sfery zawodowej. Przecież wydaje się oczywiste, że człowiek powinien być doskonalący się, coraz bardziej zaradny w życiu codziennym. Wtedy nawet do głowy nam nie przyjdzie, aby pomyśleć o tronie, że to też tron. Jest to bardzo głęboko wrośnięte w człowieka, przyrasta do naszej świadomości, tworzy jedno z nami. Człowiek i jego wyniesienia są w tym sensie jakąś integralną całością.

Kiedy Bóg ucząc wiary Apostołów, kwestionował ich kompetencje podczas burzy, musiał doprowadzić do tego, że ta burza musiała być coraz większa. Musiał jakoś sprawić, że ci pewni siebie Apostołowie zaczęli zastanawiać się, że czują się pewni siebie, ufają sobie, wierzą w siebie. Inaczej nie przyszłoby im to do głowy.
Dopiero gdy stali się bezradni w swojej dziedzinie wysokich kompetencji, gdy fale żywiołu ich pewność siebie choć odrobinę zachwiały, zaczęło docierać do nich, że Bóg jest Jedynym Panowaniem. I te ich kompetencje stały się nagle takie nieważne.
Może dopiero wtedy zaczęli pamiętać o modlitwie; o tym, że od Boga zależy wszystko. Ale przecież ta modlitwa to dopiero początek odkrywania przed Nim, że On jest Jedynym Panem.

Czasami czujesz się bezradny w swoim życiu duchowym. Wtedy Pan Bóg zaczyna dobierać się i do tej sfery, bo do tej pory byłeś przekonany, że to ty idziesz do Boga, to ty się modlisz, ale przecież ta sfera duchowa, która w twoim mniemaniu tobie podlega, też musi być zakwestionowana. Niepewność może narastać; może doprowadzić do tego, że nie wiesz, jak iść, jak podejmować decyzje; wydaje ci się, że coś się rozsypało, że jesteś w ciemnościach. Brak panowania z wysokości tronu czyni cię bezradnym, słabym.

Wiara ma swój szczególny wyraz. Tym wyrazem jest modlitwa. Na ile wierzymy w to Jedyne Panowanie Boga, na tyle wierzymy w moc modlitwy. Twoje ręce wyciągnięte w żebraczym geście mają zmieniać wszystko, bieg historii. Ręce wyciągnięte z wiarą, że otrzymam wszystko, bo nie mam nic. Modlitwa prośby, modlitwa błagalna jest tak mało przez nas doceniana, chociaż jest tak ważna, bo odwołuje się do Jedynego Panowania Boga i to panowanie przyzywa.

Św. Paweł „Ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny” – gdyby wejść w głębię tych słów, to rzeczywiście zbijają nas z tropu. Św. Paweł - to Boży szaleniec, niezwykły Apostoł, którego niewiele potrafiło złamać. I ten gigant dzieli się takim doświadczeniem, iż nie tylko nie jest wielki, ale także nie chce być wielki; nie dąży do bycia na tronie; uznaje, że w nim nie ma żadnej mocy. Jego mocą jest tylko Bóg.

Poddawanie się Jedynemu Panowaniu Boga w praktyce oznacza świadomość zależności od Niego we wszystkim. Jeżeli to ma być jedyne, a więc całkowite panowanie Boga nad nami, to poczucie powinno przeniknąć nas aż do samej głębi. Doświadczenie słabości może nam w tym pomóc; przypomnieć, że nie zależymy od siebie. Doświadczenie słabości oznacza brak panowania nad sobą; wprowadza nas w jakiś obszar prawdy, działania Boga.

„Beze Mnie nic nie możecie uczynić” – słowa te pokazują prawdę, że NIC nie możecie uczynić, że sami z siebie jesteście słabi całkowicie, bo NIC nie możecie beze Mnie. To On jest naszą mocą, nadzieją, zabezpieczeniem, domem; jest wszystkim, czego potrzebuje nasze biedne, poranione i skołatane serce.
Tylko w świetle wiary można zobaczyć, że twój tron stoi naprzeciw prawdziwego tronu Pana Boga. Patrząc oczami wiary trzeba byłoby się zdumiewać stopniem naszej niewiary, ślepotą, która nie chce dostrzegać tronów i nie widzi dramatu swojego życia. Bo ten prawdziwy tron, tron Boga to jedyny ratunek dla nas. Przecież kiedyś musi się zwalić ten nasz pusty tron.

Nasz tron to wyzwanie rzucone Panu Bogu, obraza Boga. Kim jestem, że mogę rzucać wyzwanie Bogu? Jak ono musi być bolesne dla naszego Pana z Jego miłością? Ból towarzyszył Jezusowi właściwie przez całe Jego życie, np. osamotnienie wśród tłumów. Jezus z ciągłym bólem głosił Ewangelię o Królestwie i nie tylko głosił ją swoim uczniom, ale także arcykapłanom i faryzeuszom. To też grzesznicy potrzebujący przebaczenia i miłosierdzia. Tylko, że ci grzesznicy są nieświadomi swojej grzeszności.

Tron Jego miłosierdzia zawsze musi przynieść polaryzację.
Jezus ukochał uniżenie, ale nikt poza Jego Matką nie zrozumiał tego. Nawet modląc się możesz się zagubić.
Jeśli chcesz nawiązać z Nim kontakt musisz ukochać to, co On ukochał. Ale pragnienie uniżenia nie jest twoim pragnieniem. Dlatego możesz błagać Jezusa, aby On posłużył się Maryją, swoją i twoją Matką, aby Ona, Matka Uniżenia żyła w tobie modlitwą uniżenia, wiarą w iluzoryczność twego tronu.
Amen



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz