środa, 18 stycznia 2012

Notatki z homilii 3.02.2006

3.02.2006, Warszawa

Opis św. Marka – zwięzły i suchy, jeśli chodzi o czyny Jezusa. Opis, który ukazuje, że Jan Chrzciciel, który oddziaływał na Heroda (który go słuchał), odgrywał względem króla istotną rolę. Nagle Pan Bóg uznał, że jego czas się skończył i zabrał go z tego świata w sposób dramatyczny. Dla uczniów Jana był to absolutny dramat; dla tych, którzy nie przeszli do Jezusa – ich świat się rozpadł. Ale zarówno dla króla Heroda skończył się czas istnienia człowieka, który był dla niego kanałem łaski, który mógł się przyczynić do jego nawrócenia. Wiemy, że Herod umarł strasznie – gniło jego ciało.

Dzisiejsze słowa przypominają nam o cudach łaski. O Dawidzie, który został wybrany. Matka Boża przypomina nam o delikatnej Bożej miłości, ale także przypomina nam, że On zna miarę czasu każdego z nas. W perspektywie doświadczeń w Katowicach, musimy sobie o tym przypomnieć – Pan Bóg zna miarę czasu, którą nam daje, która jest ograniczona – zarówno jeśli chodzi o nawrócenie, jak i o posłanie. Jedno i drugie, ze względu na Jego długomyślność, jest do podjęcia przez długi czas. Panu Bogu zależy, by człowiek wypełnił to, co On zamierzył – by się nawrócił i by wypełnił swą rolę.

Najczęściej jest tak z ludźmi, którzy zaznali łaski, że jest w nich roszczenie, że są kapryśni. Tak więc podejmując swą posługę, stawiają warunki. W jakiejś mierze są zamknięci na plan Boga, na działanie Boga.

Każdy z nas albo nie chce podjąć wezwania Bożego, albo nie chce się nawrócić. Grzechy ciężkie uniemożliwiają odczytanie powołania, które Pan Bóg daje. I to może być zniweczone.
Jakie mogą być skutki zamknięcia człowieka na pukającego do jego serca Boga?

Wydarzenie w Katowicach pokazuje, że śmierć może przyjść nagle. Śmierć duchowa przychodzi nagle. Nawrócenie, przyjęcie miłości Boga jest rzadkie, a chrześcijanin, który doświadcza miłości - jest niewdzięczny, czyli kapryśny; traci bezmiar Boga, który chce mu się udzielić. To jest ciemność Kościoła.

Takie wydarzenia, jak w Katowicach, wywołują wstrząs psychiczny. One domagają się od nas głębszego [zamyślenia]. One dotyczą każdego z nas, bo każdy z nas może bezpowrotnie utracić Boga i zmarnować swoje życie w Kościele, które jest miejscem udzielania się Boga.

Czy doświadczam tego? Czy jestem wdzięczny za to? Czy odkrywam tak Boga, czy nie? To jest pytanie, które zostało na nowo w ostatnim tygodniu postawione przez Boga. W tym nowym tysiącleciu Pan Bóg bardzo często to pytanie stawia. Wydaje się, że to pytanie jest niezrozumiałe, nie do przyjęcia w naszym świecie. Jest to najczęściej poszukiwanie rzeczy zewnętrznych; bez odkrycia motywów, źródeł konkretnego zła. Jakby dociekanie prawdy mądrości i miłości Bożej, prawdziwych motywów [miłości Bożej] było nieistotne.

Odnajdźmy w tych pytaniach udzielającego się Boga, który daje nam miłość, który pragnie naszego szczęścia, dla którego nasze zło nie jest przeszkodą do przemiany – kocha nas. Ale czy On jest dla nas Bogiem żywym?

Żyć w obecności Boga ciągle – to jest przecież elementarz wiary, a nie szczyt wiary. To jest punkt wyjścia dla wierzącego. Czy tak rzeczywiście jest w naszym życiu?

Mówię o sprawach, które są pełne światła i miłości Boga; to są słowa nadziei, a nie zwątpienia, czy smutku. Jeśli Pan Bóg mnie kwestionuje – to są to słowa nadziei, [szansa rozwoju] i oznaka miłości. Jeśli mam się nawracać, to jest to szansa dla mnie.
Kwestionowanie przez Boga - to odmowa zaakceptowania naszego fałszu, naszej niechęci do prawdy, pragnienia samowystarczalności. Czy tak to rozumiem? – to uparte udzielanie się Boga, czy nie? Czy nie chcę tego rozumieć?

Pan Bóg zaprasza nas do niezwykle serdecznego obcowania z Nim, które nas przemieni, które jest szczęściem dla nas. Czy pragnę tego? Czy raczej jestem zapatrzony w swojego starego człowieka? Czy jest we mnie tęsknota, żeby się narodził nowy człowiek? Czy też jestem jak Nikodem w czasie tej nocnej rozmowy? Czy jest w nas ufność, że Bóg może starca uczynić dzieckiem, ufnym jak dziecko?

Ścięcie Jana Chrzciciela jest znakiem kresu Starego Testamentu (tego niezwykłego czasu udzielania się Boga poprzez znaki) i otwarcia się na Pełnię Objawienia w Jezusie Chrystusie. – Pełni, która zmienia wszystko, która pragnie, by On przenikał całe moje życie – tak jak On chce i może.
Czy pragnę tego?

Amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz