piątek, 20 stycznia 2012

Notatki z Konferencji 3.02.2006

3.02.2006, Warszawa

"Tron Boży"

Pan Bóg chce nas posadzić na tronie, tylko czym jest ten Jego tron? W którym kierunku mamy zmierzać w naszym życiu?

Spotkanie Pana Jezusa z Samarytanką jest wskazówką, jak rozumieć ten Boży tron. Samarytanka jest zniewolona przez tron, który sama sobie zbudowała. Jak bardzo ten tron ją zranił, zniszczył? W tym miejscu największego zranienia i bólu czeka na nią Chrystus jako Najczystsza Miłość. Kiedy ona się zbliża, to Chrystus zachowuje się jak żebrak – prosi ją o przysługę: „Daj Mi pić”.

Tron to panowanie. Panowanie Boga to uniżenie i służba. I to uniżenie przed kimś, kto jest grzesznikiem. Mieszkańcy zaczęli ją potępiać, wytykać palcami. Właśnie w ten sposób Pan Jezus zdobywa serce Samarytanki tak, że prosi ją o przysługę. To nie jest narzucanie władzy; nie jest żadną formą przymusu, ale uniżeniem i służbą.

Co to znaczy przyjąć zaproszenie Pana Boga do wejścia na Jego tron? Co działo się z Samarytanką? Mimo, że to ona dała pić Panu Jezusowi, to tak naprawdę to On jej usłużył, a ona dała się obsłużyć Panu Jezusowi; dała Mu się obmyć, oczyścić. Wtedy, kiedy Pan Jezus nam „obmywa nogi”, tak jak to było w przypadku św. Piotra, czy swoją miłością podnosi do godności dziecka Bożego, wtedy ta miłość Boża nas porywa; uzdalnia do tego, by zacząć żyć nowym życiem. Okazuje się, że Samarytanka tęskni za Bogiem, nie jest do końca taka zła. Pan Jezus rozdmuchał w niej tę maleńką iskierkę, która tliła się na dnie jej serca. W końcu staje się apostołką Miłości, której doświadczyła i którą przyjęła.

„Piotrze, czy ty Mnie miłujesz?” – pyta Pan Jezus Piotra nad jeziorem Genezaret. Postawmy się w sytuacji Piotra. Piotr przypomina sobie to spojrzenie przebaczające po zdradzie i chyba wtedy został uzdolniony do tego, by powiedzieć: „Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”, nie tą miłością agape, ale „zdobyłeś mnie Panie, chociaż Cię zdradziłem, więc jak mógłbym Cię nie kochać?” To jest ten Boży tron – tron Miłości, do której jesteśmy zaproszeni.

O tym powołaniu bardzo pięknie pisze Ojciec św. w swojej nowej Encyklice - Deus Caritas Est: „Kto chce dawać miłość, sam musi ją otrzymać w darze”. Aby się napić z tego źródła Bożej Miłości trzeba być małym, uniżonym: „Trzeba mieć nowy obraz Boga”. To poczucie, że jestem kochany jest źródłem szczęścia. Bo Jego miłość to Miłość Agape, Miłość przebaczająca. Ta Boża miłość ucieleśnia się w sposób konkretny w Jezusie Chrystusie, który szuka zagubionej owcy. Czy doświadczam, że jestem tą owcą zagubioną, której Jezus poszukuje?

Tak jak Samarytanka możemy spotkać się z Panem Jezusem na każdej Eucharystii. Miłość z Krzyża rodzi owoce w sercu ludzkim, może nas przemienić.
Jakie niezwykłe perspektywy otwiera przed nami życie w uniżeniu? Jeśli adoruję swoje trony to zamykam się na Miłość. Matka Boża chce nas zaprosić, abyśmy pozwolili, by Ona żyła w nas i w nas przyjmowała Chrystusa i Jego łaskę.

Św. Tereska mówiła: „Chciałabym zniknąć, aby było widać Twoją miłość i Twoją dobroć”.
Stawajmy się narzędziami Matki Bożej w świecie dla innych.

Amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz