piątek, 27 stycznia 2012

Notatki z homilii 10.02.2006

10.02.2006, Warszawa

To czytanie z Ewangelii św. Marka używamy, gdy mówimy o uzdrowieniach. Myślimy tu o takim stanie człowieka wierzącego, który modli się często: Msza św., medytacja - i byłby w wyniku tych modlitw człowiekiem, który jest otwarty.
Ten obraz – bardzo sugestywny, bo to wielkie szczęście odzyskać słuch i mowę, zyskać dostęp do świata i komunikacji, to zupełnie niezwykłe... - Ten stan jest obrazem nas i doskonale ukazuje, na czym polega życie oparte na sobie i życie oparte na Bogu.

Ten obraz głuchego i niemego jest obrazem człowieka, który wierzy w siebie i wierzy, że sam będąc otwarty na pouczenia Boga, odpowie doskonale na Jego Miłość. To klasyczna postawa człowieka nawracającego się, który uważa, że wysiłek ascetyczny doprowadzi go do spotkania z Bogiem. Akcent jego życia pada na „ja”. Ten człowiek jest faktycznie zamknięty na Boga. Każdy z nas może odnaleźć się w tej postawie.

Człowiek, który jest otwarty, to człowiek, który odkrył i uznał swoją zależność od Boga. Otwarcie polega na doświadczeniu, przekonaniu i konieczności, że Bóg jest mi ciągle niezbędny, ciągle. Taki człowiek będzie zależny od Boga nawet w szarym codziennym dniu. Otwartość będzie dawać dostęp Bogu ciągle. To człowiek, który zaczyna lub prowadzi życie wewnętrzne; który nie ma złudzeń, że jest doskonały albo, że sam o własnych siłach może posiąść Boga. Odkrywając prawdę o sobie widzi, że wszystko jest darem Boga.

Widzimy, że świadkowie uzdrowienia głuchoniemego od razu rozgłaszają to, co widzieli, mimo że Jezus miał prośbę. Jest to typowa postawa człowieka obdarzonego łaską: jeśli Bóg obdarzył mnie cudem, to czy mogę o tym nie mówić? Ale czy mogę powiedzieć wbrew Jego woli?
Bogu nie chodzi o pojedynczy cud przemiany, ale o całe pasmo przemian. Czy ja sam pragnę takiego otwarcia? Przecież ono kompletnie zmieni moje życie...

Bóg, który wkracza codziennie w moje życie, ukazuje, że moje spojrzenie jest ograniczone, że widzę tylko część prawdy, że moje dotychczasowe wybory i decyzje były ułomne, a może błędne, choć oczywiście opierałem je o obecny stan mojego umysłu, postępowałem zgodnie z sumieniem i zgodnie z nim rozeznawałem; ale widzimy, że to był wybór marny.
Czy chcę zgodzić się na takie przyjście Boga? Mogę zobaczyć jutro ułomność swoich dzisiejszych decyzji, ich ograniczoność. Czy pragnę być otwarty?

I czytanie: wyrok na Salomona. Każda z trzech ukazanych nam osób: Salomon, Dawid i Saul w pewnym momencie się gubią. Każdy z nich ma zadatki na króla doskonałego i nagle każdy z nich zaczyna się gubić- widzimy jak sprzeniewierzył się Bogu, czy to Saul, Dawid czy Salomon. Każdy z nich ma okres znakomity, jest wierny Bogu i jest przykładem króla doskonałego i każdy z nich zawodzi.

Panowanie, które Bóg nam daje (bo każdy z nas jest w jakiejś sferze życia królem) uwodzi nas. Otwartość oznacza gotowość przyjęcia Boga w każdej chwili i w każdej dziedzinie mojego życia; oznacza uznanie niezbędności działania Boga. Gdy człowiek wkracza w takie doświadczenie, najczęściej ucieka; wybiera oziębłość, bo ona daje pozory panowania nad sobą.
Tak więc reakcja ludzi, którzy widzieli uzdrowienie głuchoniemego jest normalna. Mamy prawo zrobić co chcemy, wbrew Jego prośbie. Tak jest w jakimś stopniu zawsze. Udzielanie się Boga wyzwala pokusy użycia skutków tego działania dla mnie, tak jak chcę.

Otwartość całkowita, którą Bóg chce w nas ukształtować, sprawia, że możemy być wolni od takiej postawy. Dlatego życie duchowe jest wyzwoleniem, bo ono pozwala – przez zależność, bliskość, przylgnięcie do Boga - przyjmować dobrze, bez zawłaszczenia Jego łaskę. O takie otwarcie chodzi w Kościele. Z takiego życia rośnie Kościół.

Zważmy dziś w naszych sercach – których postaw jestem bliższy? Nie bójmy się zobaczyć statyczność swojej religijności, jej faryzeizm. Oparcie duchowości na sobie zawsze owocuje pewnym faryzeizmem. Zabiegajmy ciągle o żywość kontaktu z Bogiem (poprzez modlitwę, sakramenty, łączenie swojego cierpienia z cierpieniem Chrystusa), aby uwolnić się od tej klatki.
On, więź z Nim, jest wolnością. Mówię tu o życiu, które jest inne od życia potocznego, które inaczej widzi właściwie wszystko. Ale dlaczego mamy się lękać tej inności? Bóg jest inny, ale to On jest spełnieniem, prawdą i wolnością; nie ułudą, konstrukcją myślową. Więź z Nim daje nam takie życie. Tak więc czego się lękać?
AMEN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz