piątek, 9 marca 2012

Notatki z Konferencji 31.03.2006

31.03.2006, Warszawa

Słowa konsekracji, które słyszymy podczas każdej Mszy św., kończą się szczególnym wyznaniem: „Oto wielka tajemnica wiary”. Jakby Bóg sam chciał nam przypomnieć, że przez wiarę i tylko przez wiarę możemy się spotkać. To szczególne spotkanie.

Gdybyśmy zobaczyli oczami wiary to wydarzenie, jakim jest Eucharystia, musiałoby ono zostawić w nas ślad; coś mocnego, coś trudnego. Mamy Kogoś, Kto jest Czystą Miłością...

Jak wielki szok musieli przeżyć pierwsi rodzice, gdy tracili raj, niebo; gdy po grzechu stali się nagle jednymi z wielu stworzeń pełnymi lęku. Stracili dom, gdzie mieli pełne poczucie bezpieczeństwa, cieszyli się pełnią obecności Boga.
Tak wielki szok, że ludzie do dzisiaj to pamiętają we wszystkich religiach.

Ale to wszystko jest nic, bo jakże większy jest szok, gdy człowiek spotyka się z Miłością Pana Boga. Spotkanie z tą Miłością może zmienić wszystko. Bóg, który jest samą Miłością i samą Mocą z miłości do nas umiera. Zobaczenie oczami wiary prawdy o Eucharystii musi wywołać szok i to szok, który naprawdę pozostawia ślad.

Człowiek obdarzony tak wielką miłością chce odpowiedzieć na tę Miłość – coś go przynagla, popycha, ale zarazem doświadcza, że nie odpowiada na tę Miłość, że jest w nim jakiś opór, słabość, że jego natura może chcieć i nie chce jednocześnie oddać się Bogu.

Nie chcieć, nie móc, nie potrafić odpowiedzieć na tak wielką Miłość - takie doświadczenie człowieka wywołuje w nim straszliwe rozdarcie; coś, co go strasznie boli. Bóg, który oddaje się do końca i on, który nie czyni tego. To głębokie rozdarcie człowieka, który spotyka Miłość przekraczającą wszystko, sprawia, że w takiej sytuacji człowiek nie może żyć. Musi wołać o Maryję: „Maryjo, żyj we mnie, bo ja nie mogę tak żyć, odpowiadaj za mnie i za mnie oddawaj się Panu”.

Człowiek chce odpowiedzieć na tę Miłość, bo jest to w jego naturze, która nie jest do końca zła, ale im bardziej doświadcza tej szalonej, niepojętej, zdumiewającej Miłości, tym bardziej ten opór wobec łaski wywołuje ból duszy, nienawiść do zła – skruchę człowieka. Taki człowiek staje się samym wołaniem do Maryi.

Gdybyśmy mieli wiarę, zobaczylibyśmy, że żyjemy i poruszamy się w Bogu, że wszystko od Niego zależy i powiązane jest z tym szczególnym darem, jakim jest Eucharystia. Wtedy relacja do drugiego człowieka też by się zmieniła. Chrystus w tym drugim człowieku stałby się taki realny; chcielibyśmy mu służyć - gdybyśmy mieli wiarę i z taką wiarą przyjmowali Eucharystię...
Amen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz