środa, 1 lutego 2012

Notatki z Konferencji 10.03.2006 (pierwszej)

10.03.2006, Warszawa

Rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu. Jest to czas w którym możemy szczególnie kontemplować miłość Pana Jezusa do nas. Uprzywilejowanym momentem jest Eucharystia. Miłość Pana Jezusa objawia się w tym, że On oddaje za nas swoje życie. Gdyby było w nas więcej wiary, to w tym wydarzeniu widzielibyśmy akt miłości. Stawalibyśmy pod krzyżem Pana Jezusa. Gdyby było w nas więcej wiary, to widzielibyśmy, jak marna jest nasza odpowiedź na tę miłość.
Najczęściej pozostajemy obojętni, nie jesteśmy wstrząśnięci brakiem naszej odpowiedzi na miłość Pana Jezusa.

Co nam przeszkadza kontemplować miłość Pana Jezusa w taki sposób? Myślenie na sposób ludzki, liczenie na siebie - podobnie jak św. Piotr: "Panie, nie przyjdzie to na Ciebie." Pan Jezus odpowiedział: "Zejdź mi z oczu szatanie."

Różne potrzeby naszego ciała, zaspakajanie naszych pragnień, niewiara w to, że wszystko zależy od Pana Boga - to w nas zwycięża i jest przeszkodą w zobaczeniu ogromu miłości Pana Jezusa.
Wydaje nam się, że idziemy za Panem Jezusem, że mamy dobre zamiary a doświadczenie naszego życia pokazuje, że znajdujemy się na drugim biegunie (podobnie jak święty Piotr) - nie przy Jezusie ale przy szatanie.

Pan Bóg może nam to pokazać przez drugiego człowieka, który odsłoni trochę prawdy o nas. Poprzez upokorzenie Pan Bóg może nam pokazać, że liczymy na siebie, że nie ma pierwszeństwa miłości Pana Boga w naszym życiu. Trudno jest nam to wtedy uznać, że jesteśmy wrogami Pana Jezusa. Gdybyśmy się przyznali to podobnie jak św. Piotr moglibyśmy doznać wstrząsu i odkryć, jak bardzo Pan Jezus mnie kocha.

Pan Jezus nas zaprasza do zobaczenia braku odpowiedzi z naszej strony. Jeżeli zobaczymy, że jesteśmy obojętni, i jeżeli w to uwierzymy, to nasze życie może stopniowo się zmieniać. Możemy odkrywać, jacy jesteśmy kochani i jaka jest miłość Pana Jezusa do tych, którzy Go ciągle zdradzają.

Zamiast się usprawiedliwiać, racjonalizować - moglibyśmy kontemplować miłość Pana Jezusa do nas takich. Ale niestety nie ma w nas takiej wiary. Nie chcemy liczyć na Jego łaskę - tylko na siebie i nasze poczucie sprawiedliwości. Pan Jezus kocha nas nawet wtedy, gdy nie chcemy liczyć na Niego. Co więcej - daje nam Matkę Bożą, aby Ona za nas uznawała naszą grzeszność; że jesteśmy zdrajcami. Jest w nas głęboki sprzeciw na tę prawdę. Tylko czy chcemy Ją o to prosić?
Koniecznym minimum jest uznać, że nie chcemy żyć w ciągłej zależności od Pana Boga, że nie potrafimy uznać swojej obojętności - dlatego Matka Boża jest nam koniecznie potrzebna.

Prośmy, aby Matka Boża codziennie stawała za nas pod krzyżem Pana Jezusa - w każdej Eucharystii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz