"Komunia życia z Matką Bożą to nieustanny dialog człowieka z Bogiem przez Maryję - dialog wewnętrznych aktów, słów i wydarzeń, w którym ważna rola przypada człowiekowi, ale jeszcze ważnejsza Bogu.
Człowiek, aby mógł otwierać się coraz pełniej na zbawcza obecność i działanie Chrystusa przez Maryję, musi odkryć bezsens lokowania swojego serca w doczesność - w ludzkie oparcia - i zacząć patrzeć na siebie i świat, w tym również na przemijalność swoją i świata, w świetle wiary. (...)
Człowiek z natury ukierunkowany jest na szukanie poczucia bezpieczeństwa, a tym samym na szukanie oparcia w kimś, a nawet w czymś. Zwykle więc, dopóki nasze życie nie jest ukierunkowane na Boga, gromadzimy coraz to więcej różnorodnych ludzkich oparć, i tak budujemy sobie własny sysytem zabezpieczeń - systemy, dzięki którym czujemy się bardziej ważni i niezależni, a zatem rzeczywiście "zabezpieczeni", ale... przed zdaniem się na Boga.
Stąd też w procesie oczyszczeń naszej komunii życia z Maryją takie nasze oparcia muszą być w coraz większym stopniu burzone; nie po to jednak, by pozbawiać nas poczucia bezpieczeństwa. Bóg chce jedynie, byśmy wyzwalając się z tego, co nas wewnętrznie niszczy, zaczęli szukać innych, autentycznych oparć.
Pokorne uznanie nędzy naszych ludzkich oparć, przyzywające głebię miłosiernej miłości Odkupiciela, prowadzi do komunii życia ewangelicznego żebraka z Maryją."
("Zawierzyć się Maryi", Warszawa 2004, s.83, 88;
do nabycia w ksiegarni http://www.petlaczasu.pl/maryi/b05034413 )
czwartek, 17 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
W ostatnim czasie staram się w codzienności praktykować relację z Panem Bogiem na drodze uzdrowienia zranień. Polega to na tym, że na bieząco staram się szczerze mówić Mu o tym, jak się czuję w trudnej dla mnie sytuacji. Staram się mówić ze szczerością i prostorą dziecka, które czuje się przy Nim bezpieczne, jest akceptowane takie, jakim jest własnie w tej chwili.
OdpowiedzUsuńOwocem takich ćwiczeń dziecięcej relacji z Ojcem jest ufność w Jego miłosierdzie, wdzięczność za moje życie, takie, jakim jest, swiadomość własnej godności dziecka Bożego, oraz wieksza wrażliwość na potrzeby bliźnich.
Nedawno w trakcie jednej z takich szczerych "rozmów" z Panem Bogiem poczułam potrzebę zastanowienia się nad tym, jak w tej sytuacji mojego życia czuję się Maryja?
Odkryłam Jej wielką troskę o mnie, jak Ona jest obolała ale nie pamięta o własnym bólu, tylko z całego serca błaga Ojca o łaskę odwagi dla mnie, o to, bym patrzyła na wydarzenie Jego oczami...
Od tego czasu mam w sercu dla Niej coraz większą wdzięczność. Matka jest przy mnie.
Wśród kolejnych wydarzeń, które dotyczą mnie, i też tych, co się dzieją w świecie, staram się zauważać obecną Matkę Bożą. Na moment zatrzymuję się na pytaniu: Jak Ona teraz się czuję, w tym wydarzeniu? I znowu dostrzegam Jej cierpienie i nieugiętą wolę trwania na modlitwie za dziećmi. Teraz słowami pozdrowienia "Zdrowaś Maryjo..." wyrażam moją wdzięczność i pragnienie być z Nią blisko, razem.
Coraz częściej pojawia się w moim sercu cicha modlitwa:Maryjo wierz we mnie Bogu,żyj prawdą,śzukaj Bożej drogi bo wciąz z niej schodzę.I pokazał mi Pan ,że szatan od dzieciństwa walczy o moją duszę.Jakżesz byłam łatwym łupem!Ranił mnie przez chorobę wktórej byłam oderwana od najbliższych na długie miesiące,przez sytuacje,kiedy czułam się niekochana,cięzarem dla rodz.Wreszcie ranił mnie przez pokusę niewiary,że Bóg może mnie kochać i cieszyć się mną taką grzeszną,pokrzywioną wewnętrznie.Wiele lat cierpiałam usuwając się z drogi innym i Bogu udając przed nim,że wszystko jest ok.Ale ON nie godził się na taką moją postawę.To ON posłał do mnie Maryję,aby przywróciła mi wiarę,że jestem ukochanym dzieckiem,które zawsze było otoczone czułą troską.coraz bardziej widzę że to P Bogu zależy na mnie,że jestem dla Niego kimś jedynym.A ja żyję jakby własnym torem,jakby umarła wrazliwość na relację z Nim,na Jego pragnienia.Widzę że moje serce potrzebuje powrotu do pierwotnej,zapisanej w nim wrażliwosci.Bo żyję dla Boga i Jego planów.Dlatego coraz częściej wołam Matkę Bożą aby we mnie otwierała się na leczącą miłość Bożą,aby we mnie odkrywała rany serca i abym pozwoliła je Bogu wypełniać życiem.I jaka łaska w odpowiedzi MB.coraz więcej pokoju, radości,pragnienia życia w prawdzie.
OdpowiedzUsuńChwała Panu. JK
Osobiste odniesienie się do Maryi jest spełnieniem wiary w Boga. Maryja - żywy dar Boga, nosicielka Jego łaski. Czyni wiarę ludzką dziecięcą, bezpieczną. Niewyobrażalność Pana Boga ulega zobrazowaniu w Maryi. To tak jak w pieśni "Matko Najświetsza, do Serca Twego..." W tej pieśni człowiek znajduje schronienie. Jest już dobrze. Bo Ona jest Boża i ci, u Niej, też stają się Boży. Oto rezultat komunii życia z Maryją.
OdpowiedzUsuńks. Marek Bąk